Witam Was majowo! :)
Pewnie większość z Was jest gdzieś w rozjazdach, albo odpoczywacie w inny sposób. Szybciutko więc, nie przedłużając, pokażę Wam zużycia minionego miesiąca. Troszkę się tego nazbierało, zabrałam więc swoją denkową torbę na wczorajszy spacer i porobiłam zdjęcia, nieco inne niż zwykle. Mam nadzieję, że post okaże się lekki i przyjemny w odbiorze. :)))
W kwietniu zużyłam dwa mazidła do ciała, jedno z niemałą ulgą (Avon), bo troszkę zdążyło mi sprzykrzeć, drugie (Farmona) z żalem, bo tak bardzo przypadło mi do gustu. Oba masła były na blogu recenzowane, odsyłam więc Was do pełnych ich recenzji - Avon (KLIK) i Farmona (KLIK).
Denko zobaczył również żel pod prysznic, Apart i peeling do ciała Farmony. Żel pod prysznic był w porządku, należycie wywiązywał się ze swojej funkcji i ładnie pachniał, chociaż na dłuższą metę zapach ten stał się dla mnie drażniący, powiedzmy, że nie przepadam za tak ciężkimi i perfumowymi zapachami żeli pod prysznic. Z kolei szarlotkowy peeling mogłabym wychwalać i wychwalać - niesamowicie przypadł mi do gustu, zarówno z powodu świetnego działania i właściwości pielęgnujących, ale także z powodu wspaniałego zapachu. Więcej na temat peelingu przeczytać możecie w jego recenzji (KLIK).
Jedyny kosmetyk do włosów, jaki zużyłam w kwietniu to tak bardzo lubiany przeze mnie szampon do włosów Babydream. Uwielbiam ten szampon, a kolejna zużyta butelka za mną. Można powiedzieć, że jest to mój "codzienny", delikatny szampon. Więcej informacji znajdziecie w poście z recenzją szamponu, napisaną prawie na początku blogowania (KLIK). W kwietniu zużyłam też kolejną butelkę mojego ulubionego żelu do higieny intymnej biedronkowej Intimei. Żel wciąż nie dorobił się recenzji, ale mam nadzieję napisać ją w maju. Tymczasem mogę odesłać Was do recenzji emulsji tego samego producenta, którą również bardzo sobie chwalę (KLIK).
Oprócz dwóch próbek masła i musu do ciała Farmony (oba te kosmetyki bardzo przypadły mi do gustu i chętnie rozejrzę się za opakowaniami pełnowymiarowymi) oraz naturalnego mydełka, zużyłam również micelarny żel do mycia i demakijażu twarzy z biedronkowego BeBeauty. Żelu używałam po raz pierwszy, szybko podbił moje kosmetyczne serce i stał się ulubieńcem jeśli chodzi o szybkie (i dokładne) zmywanie makijażu. Więcej informacji na temat żelu przeczytacie w jego recenzji (KLIK).
W kwietniu pochłonęłam też ostatnią tabletkę suplementu diety Skrzypovita. Tabletki zażywałam jednak na tyle nieregularnie, że nie zaobserwowałam żadnych konkretnych efektów. Szkoda! Mam jednak nadzieję powtórzyć przygodę z tym suplementem (tym razem zażywając go regularnie), zwłaszcza gdy patrzę na obfite baby hair mojej siostry, która zażywa Skrzypovitę regularnie.
Z kolorówki też coś poszło! ;) Pozbyłam się dwóch tuszy do rzęs i korektora. Tusze, z którymi musiałam się rozstać to wodoodporny tusz Oriflame, który bardzo dobrze się u mnie sprawdzał, bo był w stanie przetrwać nawet dzikie harce w słonym morzu (nie wiem jednak czy nadal jest w sprzedaży, bo egzemplarz ten zalegał u mnie tak długo, że aż wstyd mówić) i maskara Eveline, Volumix Fiberlast. Drugi z tuszy również sprawdzał się u mnie nieźle, byłam zadowolona z efektu jaki dawał, ale ostatnimi czasy coś dziwnego stało się z jego szczoteczką, bo stała się tak giętka, że malowanie nią rzęs było praktycznie niemożliwe. Na rozświetlający korektor w pędzelku z Avonu długo nie miałam pomysłu, bo bardzo często paskudnie rolował mi się pod oczami. W końcu zaczęłam nakładać go palcem lub innym pędzelkiem i już było lepiej, ale w międzyczasie zdążył się skończyć. Nie planuję ponownego zakupu, teraz poszukam czegoś innego. Jaki korektor pod oczy, w przyzwoitej cenie możecie mi polecić? Będę wdzięczna za podpowiedzi. :)
Denko całkiem przyzwoite, prawda? :) Jak sprawa ma się u Was?
Pewnie większość z Was jest gdzieś w rozjazdach, albo odpoczywacie w inny sposób. Szybciutko więc, nie przedłużając, pokażę Wam zużycia minionego miesiąca. Troszkę się tego nazbierało, zabrałam więc swoją denkową torbę na wczorajszy spacer i porobiłam zdjęcia, nieco inne niż zwykle. Mam nadzieję, że post okaże się lekki i przyjemny w odbiorze. :)))
W kwietniu zużyłam dwa mazidła do ciała, jedno z niemałą ulgą (Avon), bo troszkę zdążyło mi sprzykrzeć, drugie (Farmona) z żalem, bo tak bardzo przypadło mi do gustu. Oba masła były na blogu recenzowane, odsyłam więc Was do pełnych ich recenzji - Avon (KLIK) i Farmona (KLIK).
Denko zobaczył również żel pod prysznic, Apart i peeling do ciała Farmony. Żel pod prysznic był w porządku, należycie wywiązywał się ze swojej funkcji i ładnie pachniał, chociaż na dłuższą metę zapach ten stał się dla mnie drażniący, powiedzmy, że nie przepadam za tak ciężkimi i perfumowymi zapachami żeli pod prysznic. Z kolei szarlotkowy peeling mogłabym wychwalać i wychwalać - niesamowicie przypadł mi do gustu, zarówno z powodu świetnego działania i właściwości pielęgnujących, ale także z powodu wspaniałego zapachu. Więcej na temat peelingu przeczytać możecie w jego recenzji (KLIK).
Jedyny kosmetyk do włosów, jaki zużyłam w kwietniu to tak bardzo lubiany przeze mnie szampon do włosów Babydream. Uwielbiam ten szampon, a kolejna zużyta butelka za mną. Można powiedzieć, że jest to mój "codzienny", delikatny szampon. Więcej informacji znajdziecie w poście z recenzją szamponu, napisaną prawie na początku blogowania (KLIK). W kwietniu zużyłam też kolejną butelkę mojego ulubionego żelu do higieny intymnej biedronkowej Intimei. Żel wciąż nie dorobił się recenzji, ale mam nadzieję napisać ją w maju. Tymczasem mogę odesłać Was do recenzji emulsji tego samego producenta, którą również bardzo sobie chwalę (KLIK).
Oprócz dwóch próbek masła i musu do ciała Farmony (oba te kosmetyki bardzo przypadły mi do gustu i chętnie rozejrzę się za opakowaniami pełnowymiarowymi) oraz naturalnego mydełka, zużyłam również micelarny żel do mycia i demakijażu twarzy z biedronkowego BeBeauty. Żelu używałam po raz pierwszy, szybko podbił moje kosmetyczne serce i stał się ulubieńcem jeśli chodzi o szybkie (i dokładne) zmywanie makijażu. Więcej informacji na temat żelu przeczytacie w jego recenzji (KLIK).
W kwietniu pochłonęłam też ostatnią tabletkę suplementu diety Skrzypovita. Tabletki zażywałam jednak na tyle nieregularnie, że nie zaobserwowałam żadnych konkretnych efektów. Szkoda! Mam jednak nadzieję powtórzyć przygodę z tym suplementem (tym razem zażywając go regularnie), zwłaszcza gdy patrzę na obfite baby hair mojej siostry, która zażywa Skrzypovitę regularnie.
Z kolorówki też coś poszło! ;) Pozbyłam się dwóch tuszy do rzęs i korektora. Tusze, z którymi musiałam się rozstać to wodoodporny tusz Oriflame, który bardzo dobrze się u mnie sprawdzał, bo był w stanie przetrwać nawet dzikie harce w słonym morzu (nie wiem jednak czy nadal jest w sprzedaży, bo egzemplarz ten zalegał u mnie tak długo, że aż wstyd mówić) i maskara Eveline, Volumix Fiberlast. Drugi z tuszy również sprawdzał się u mnie nieźle, byłam zadowolona z efektu jaki dawał, ale ostatnimi czasy coś dziwnego stało się z jego szczoteczką, bo stała się tak giętka, że malowanie nią rzęs było praktycznie niemożliwe. Na rozświetlający korektor w pędzelku z Avonu długo nie miałam pomysłu, bo bardzo często paskudnie rolował mi się pod oczami. W końcu zaczęłam nakładać go palcem lub innym pędzelkiem i już było lepiej, ale w międzyczasie zdążył się skończyć. Nie planuję ponownego zakupu, teraz poszukam czegoś innego. Jaki korektor pod oczy, w przyzwoitej cenie możecie mi polecić? Będę wdzięczna za podpowiedzi. :)
Denko całkiem przyzwoite, prawda? :) Jak sprawa ma się u Was?
Wszystkim życzę udanego odpoczynku czy to na wyjeździe, czy w domu. Odpoczywajcie i nabierajcie sił! Buziaki! :*