Zdaję sobie sprawę z tego, że w ostatnim tygodniu (jeśli nie dłużej) jest monotematyczna - paznokcie, lakiery to sprawy, których blog ma aż nadto w ostatnim czasie, prawda? Cóż jednak mogę poradzić na to, że ostatnio naprawdę szaleję z malowaniem i to nie tylko na jednolity kolor? Chciałabym Wam pokazać manicure, który gościł na moich paznokciach w minionym tygodniu. Pomysł ten chodził mi po głowie od dość dawna i postanowiłam wcielić go w życie. French w słodkim wydaniu - tak można podsumować mój wytwór :)
Postawiłam na bladoróżowy french, ozdobiony białymi kropeczkami (ostatnio bardzo podoba mi się ten motyw). Całość prezentuje się bardzo dziewczęco, lekko i wesoło, a manicure zwracał na siebie uwagę. W tym tygodniu dostałam wiele pochwał i pytań o moje paznokcie :)
Przy malowaniu korzystałam z trzech lakierów (poza bazą i topem, za które robi ostatni zwykły bezbarwny lakier). Całe paznokcie pokryłam warstwą mlecznego lakieru Bell (KLIK), końcówki pomalowałam różem MIYO, a kropeczki zrobiłam białym lakierem do frencha Miss Sporty, przy pomocy sondy do zdobień.
Wiem, że są wśród Was fanki kropeczek :) Podoba się Wam moja propozycja? Mnie bardzo, chociaż pewnie tylko od czasu do czasu, bo bądź co bądź, wciąż jest to dla mnie odważny manicure :) Na kolejne takie szaleństwo będę musiała poczekać, bo... skróciłam moje paznokcie właściwie do zera. Tak po prostu - kolejne widzimisię ;)
Postawiłam na bladoróżowy french, ozdobiony białymi kropeczkami (ostatnio bardzo podoba mi się ten motyw). Całość prezentuje się bardzo dziewczęco, lekko i wesoło, a manicure zwracał na siebie uwagę. W tym tygodniu dostałam wiele pochwał i pytań o moje paznokcie :)
Przy malowaniu korzystałam z trzech lakierów (poza bazą i topem, za które robi ostatni zwykły bezbarwny lakier). Całe paznokcie pokryłam warstwą mlecznego lakieru Bell (KLIK), końcówki pomalowałam różem MIYO, a kropeczki zrobiłam białym lakierem do frencha Miss Sporty, przy pomocy sondy do zdobień.
Wiem, że są wśród Was fanki kropeczek :) Podoba się Wam moja propozycja? Mnie bardzo, chociaż pewnie tylko od czasu do czasu, bo bądź co bądź, wciąż jest to dla mnie odważny manicure :) Na kolejne takie szaleństwo będę musiała poczekać, bo... skróciłam moje paznokcie właściwie do zera. Tak po prostu - kolejne widzimisię ;)
Udanego piątku dziewczyny!
Ściskam,
Aga