Już myślałam, że ten post się nie pojawi, a ja będę zmuszona do rezygnacji z Dzikiego Wyzwania u Orlicy. Wszystko to przez moje kapryśne paznokcie, musiałam je skrócić do zera, a jak na takich ogryzkach namalować kameleona? Z pomocą przyszła mi siostra, która "udostępniła" mi swoje paznokcie - kameleon szczęśliwie powstał :)
Kameleon jednoznacznie kojarzy mi się z kolorem i jak wiadomo, ze zmianą tych kolorów :) Taki też jest "mój" manicure - kolorowy i zmieniający się. Skorzystałam z metody gąbeczkowej, aby kolory ładnie się przechodziły. Niestety aparat nieco zeżarł kolory i fiolet zmienił w niebieski, ale niech będzie, tak też jest ładnie :)
Malowanie kameleona zaczęłam od nałożenia bazy na paznokcie, następnie pokryłam je jedną warstwą białego lakieru i zaczęłam malowanie - na żółto, na zielono, na niebiesko i na fioletowo. Kolejny krokiem było naniesienie gąbeczką kolejnego koloru z "palety", tak aby ładnie się przechodziły. Całość utrwaliłam topem.
Kameleon jednoznacznie kojarzy mi się z kolorem i jak wiadomo, ze zmianą tych kolorów :) Taki też jest "mój" manicure - kolorowy i zmieniający się. Skorzystałam z metody gąbeczkowej, aby kolory ładnie się przechodziły. Niestety aparat nieco zeżarł kolory i fiolet zmienił w niebieski, ale niech będzie, tak też jest ładnie :)
![]() |
źródło zdjęcia kameleona |
Jak Wam się podoba mój kameleon? A jeśli jeszcze nie widziałyście tygrysa w moim wykonaniu, zobaczyć go możecie tutaj :)