Cześć dziewczyny!
Pamiętacie moją niedawną (ha, wcale nie tak niedawną, bo sprzed miesiąca) recenzję szarlotkowego duetu pielęgnacyjnego od Farmony? Poniekąd dzisiaj będę kontynuować ten temat, bo przygotowałam recenzję kolejnego kosmetyku tej firmy, a mianowicie recenzję Orzechowego scrubu do mycia ciała. Zapraszam do dalszej lektury! :)
![]()
Składniki/Ingredients: Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Polyurethane, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Cyclopenthasiloxane, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax), Caramel Colour E150d, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), BHA.
![]()
Peeling zamknięty jest w plastikowym, zakręcanym słoiczku o pojemności 225 ml. Dodatkowo nasz peeling osłonięty jest folią. Kosmetyk łatwo wydobyć z opakowania, chociaż ja, mimo wszystko, wolę peelingi w tubce/butelce - są poręczniejsze w użytkowaniu pod prysznicem. Design opakowania typowy dla tej serii Farmony - jest słodko! ;)
Peeling jest średnio gęsty, konsystencją przypomina budyń. Drobinki peelingujące są małe, ale konkretne. Jeśli chodzi o niewątpliwie mocny punkt kosmetyku, czyli jego zapach, to muszę przyznać, że bardzo mi się podoba! Nie przepadam za nugatem czy inną formą zapachu/smaku orzechowego, a tu proszę. Zapach nie kojarzy mi się z muffinkami, ale z wafelkami orzechowymi - peeling pachnie bardzo realnie. Zmysły mogą oszaleć! ;)
![]()
Najważniejsze jest jednak samo działanie kosmetyku i tu muszę orzechowy peeling pochwalić. Sprawnie pozbywa się martwego naskórka, ale jest przy tym delikatniejszy niż jego szarlotkowy kolega. Peelingowanie przypomina masaż, nie jest zbyt ostre, ale absolutnie nie nazwałabym go słabym. Skóra po użyciu peelingu jest miękka, gładka i odzyskuje ładny, jednolity kolor. Peeling pozostawia na skórze minimalnie, ale podkreślam minimalnie, tłustą warstewkę, która szybciutko się ulatnia.
Jedyne co można uznać za wadę kosmetyku to jego wydajność lub raczej niewydajność. Taki oto 225 ml słoiczek wystarczył mi na około 6-7 użyć. Czy to dużo czy mało? Oceńcie same, myślę, że w ogólnym rozrachunku nie jest źle (wykonuję peeling 1-2 razy w tygodniu więc używałam go ok. 1,5 miesiąca).
Podsumowując, Orzechowy scrub do mycia ciała okazał się fajnym i skutecznym kosmetykiem. Nie zachwycił mnie jednak na tyle, abym pragnęła zakupić go ponownie. Jeśli jednak są wśród Was wielbicielki takich smakowitych zapachów, gorąco polecam wypróbować :) Peeling oceniam na 4+/5.
Trafia do Was taka orzechowa fantazja? Miałyście już okazję testować jakieś słodkie zapachy linii Sweet Secret?
Pamiętacie moją niedawną (ha, wcale nie tak niedawną, bo sprzed miesiąca) recenzję szarlotkowego duetu pielęgnacyjnego od Farmony? Poniekąd dzisiaj będę kontynuować ten temat, bo przygotowałam recenzję kolejnego kosmetyku tej firmy, a mianowicie recenzję Orzechowego scrubu do mycia ciała. Zapraszam do dalszej lektury! :)
Słodka uczta dla ciała i zmysłów! Wyjątkowy kosmetyk o gęstej, kremowej konsystencji i kuszącym zapachu został stworzony do mycia i pielęgnacji ciała, dla osób, które dbają o zdrowy wygląd skóry i lubią pozwalać sobie na chwile przyjemności. Specjalnie opracowana,bogata receptura na bazie orzechów macadamia i karmelu doskonale wygładza ciało i poprawia koloryt skóry, a peelingujące drobinki i zmielone łupinki orzechów usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka, poprawiając mikrokrążenie i jędrność skóry. Regularne stosowanie Orzechowego scrubu do mycia ciała zapewnia uczucie wypielęgnowanej i jedwabiście gładkiej skóry, a wyjątkowo apetyczny, zniewalająco słodki zapach dodaje energii i pobudza do działania, wyraźnie poprawiając nastrój. (informacje z opakowania)
Składniki/Ingredients: Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Polyurethane, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glyceryl Stearate Citrate, Cetearyl Alcohol, Cyclopenthasiloxane, Cyclohexasiloxane, Glyceryl Stearate, Glycerin, Cocamidopropyl Betaine, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Macadamia Ternifolia Shell Powder, Cera Alba (Beeswax), Caramel Colour E150d, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Disodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Parfum (Fragrance), BHA.
Peeling jest średnio gęsty, konsystencją przypomina budyń. Drobinki peelingujące są małe, ale konkretne. Jeśli chodzi o niewątpliwie mocny punkt kosmetyku, czyli jego zapach, to muszę przyznać, że bardzo mi się podoba! Nie przepadam za nugatem czy inną formą zapachu/smaku orzechowego, a tu proszę. Zapach nie kojarzy mi się z muffinkami, ale z wafelkami orzechowymi - peeling pachnie bardzo realnie. Zmysły mogą oszaleć! ;)
Jedyne co można uznać za wadę kosmetyku to jego wydajność lub raczej niewydajność. Taki oto 225 ml słoiczek wystarczył mi na około 6-7 użyć. Czy to dużo czy mało? Oceńcie same, myślę, że w ogólnym rozrachunku nie jest źle (wykonuję peeling 1-2 razy w tygodniu więc używałam go ok. 1,5 miesiąca).
Podsumowując, Orzechowy scrub do mycia ciała okazał się fajnym i skutecznym kosmetykiem. Nie zachwycił mnie jednak na tyle, abym pragnęła zakupić go ponownie. Jeśli jednak są wśród Was wielbicielki takich smakowitych zapachów, gorąco polecam wypróbować :) Peeling oceniam na 4+/5.
Trafia do Was taka orzechowa fantazja? Miałyście już okazję testować jakieś słodkie zapachy linii Sweet Secret?
Tymczasem życzę Wam udanej (i słonecznej!) niedzieli :)
Ja najprawdopodobniej wybieram się do Sobieszewa z ukochanym i siostrą.
Mam nadzieję złapać troszkę słońca :) Buziaki!
Aga