Pielęgnacja twarzy to temat na tyle szeroki, że każda z nas mogłaby wymienić kilkanaście sprawdzonych kosmetyków/sposobów jej służących. Ta różnorodność jest zrozumiała, ale myślę, że wiele z Was nie wyobraża sobie codziennego "twarzowego" rytuału bez użycia toniku. Ja również!
Przez moje ręce przewinęło się sporo toników, najczęściej jednak wybieram tonik ogórkowy firmy Ziaja. Czasem zdradzam go z witaminowym tonikiem Garniera, ale to Ziaja jest moim numerem jeden. Ostatnio jednak potrzebowałam toniku na gwałt, bo przegapiłam TEN moment, kiedy trzeba uzupełnić zapas. Wybrałam się więc do "mojego" Rossmanna, ale niestety ogórasa wymiotło z półek... Po długim rozmyślaniu zdecydowałam się na jego aloesowego kolegę, czego efektem jest dzisiejszy post. Zapraszam! :)
Tonik BIO aloesowy, Ziaja
Tonik przeznaczony jest do cery normalnej i suchej - nieco nagięłam "zasady", moja skóra nie jest sucha, raczej mieszana, w kierunku normalnej. Ma on za zadanie oczyszczać, tonizować oraz nawilżać naszą skórę. Tonik nie zawiera alkoholu. ~5zł/200 ml
Jak sprawdził się u mnie? Bardzo dobrze wywiązuje się ze swojego zadania - tonizuje skórę, oczyszcza ją. Nie zauważyłam szczególnego nawilżenia, ale nie jestem pewna czy to należy w ogóle do zadania jakiegokolwiek toniku. :) Świetnie niweluje uczucie ściągnięcia skóry, jakie czasami pojawia się po jej myciu. W kwestii działania nie mam mu nic do zarzucenia. :)
Opakowanie typowe dla toników tej firmy, zapewne doskonale Wam znane - zgrabna, plastikowa butelka, nawiązująca kolorem do składnika toniku. Bardzo mocne zamknięcie na "klik" gwarantuje, że nie ucieknie nam ani jedna kropla kosmetyku. Chyba, że ma się tendencję do przesadzania z ilością kosmetyku wylewanego na wacik (jak ja), jednak nie ma to związku z dziurką, która naprawdę jest malutka (no nie umiałam tego inaczej napisać).
Konsystencja typowa dla toniku, czyli taka wodna. ;) Zapach na początku mi się nie podobał, po otwarciu i pierwszym niuchu miałam przed oczami mokrą szmatę, której nie daje się wyschnąć od tygodnia (wiem, obrzydliwe, ale i tak przytoczyłam najłagodniejsze skojarzenie). Z czasem jednak zaczęłam się przyzwyczajać i chociaż na pewno nie jest to wymarzony zapach toniku, teraz mogę powiedzieć, że go toleruję, a nawet lubię.
Skład toniku wygląda następująco:
Lubicie toniki Ziai? Jakie są Wasze ulubione?